Murowanie parteru dobiegło końca. I mała, niemiła
niespodzianka nas spotkała…
Po kilku dniach intensywnej pracy powstały ściany zewnętrzne
budynku, nośne i działowe. Wymurowane zostały również kominy i przewody
wentylacyjne. W kominach, do kominka i pieca na paliwo stałe, wykorzystane
zostały systemy kominowe Schiedel. Przewody wentylacyjne także wykonano w
sposób, można powiedzieć systemowy, z pustaków wentylacyjnych dwudzielnych. W kotłowni,
w jednym z przewodów zostanie zamontowana rura wyprowadzająca skropliny z kotła
gazowego.
Kiedy wszystko zostało wykonane, panowie przystąpili do szalowania stropu. Jego
wysokość wynosi 2,85 m. Sporo, prawda? Ale sufit będziemy mieć ostatecznie na
wysokości 2,55 m. Te 30 cm dołożono, ponieważ na podłogę położymy styropian o
grubości 20 cm. Ze względu na swoją ciepłolubność, mam zamiłowanie do
styropianu, wszędzie musi być go dużo. Mamy też nadzieję, że pozytywnie wpłynie
to na rachunki za ogrzewanie. Na to dojdzie wylewka i wykończenie podłogi, które w sumie
mogą mieć około 10 cm, może ciut mniej.
Strop zaszalowany, więc pora na schody,
które murarze zostawili na koniec, bo już po pierwszym spojrzeniu na projekt
wieszczyli spory problem w tej kwestii. I nie pomylili się. Okazało się, że
przez drzwi, które postanowiliśmy dodać do projektu, półpiętro schodów wypada w
środku okna na klatce. I co teraz zrobić? Pozbyć się go nie można, bo trzeba by
nanosić zmiany w projekcie. Pani architekt dobrze o tym wiedziała, dlatego
zaproponowała, by dodatkowe wejście do domu znajdowało się w kotłowni. Szkoda tylko,
że nas o tym nie uprzedziła. A my jako laicy w dziedzinie architektury, w ogóle
tego nie przewidzieliśmy i nie wyobraziliśmy sobie. A wystarczyło powiedzieć,
rozważyć wspólnie kwestię okna, bo może elewacja nie wyglądałaby źle, gdyby
wkradła się asymetryczność w postaci okna, które jest na klatce schodowej, ulokowanego wyżej niż pozostałe. Niestety, konieczne było „skrócenie” okna,
które nawet po tym zabiegu znajduje się na wysokości kostek. Początki oswojenia
się z tym widokiem były straszne. Dziś dalej nam to przeszkadza, ale pogodziliśmy
się z faktem, że okno, które powinno doświetlać klatkę schodową, będzie
wyłącznie niewygodnym ozdobnikiem elewacji, bo o ozdobie klatki schodowej nie
ma mowy.
A oto zdjęcie feralnego otworu okiennego. Niestety mam tylko
takie, bo jest on w tej chwili zastawiony deskami, ponieważ oczekujemy na okna,
które za kilka tygodni powinny być wstawione, wtedy też dodam więcej zdjęć. Pocieszenia, że nie wygląda to
tragicznie, są mile widziane :)
Zbrojenie na stropie murarze ułożyli na podkładkach
dystansowych, żeby beton zatopił je całe. Strop został zalany w sobotę z samego
rana. Przez dwa dni intensywnie podlewaliśmy go wodą, bo akurat pogoda była
bardzo słoneczna. Od poniedziałku panowie ruszyli ze wznoszeniem poddasza. Tempo
błyskawiczne, ale beton dobrze związał, nie popękał, więc można było działać.
Jeszcze przez 5 tygodni pozostawiliśmy stemple podpierające strop. Po wymurowaniu
ścian poddasza, ocieplono fundament styrodurem. Dlatego dopiero teraz, żeby nie
uszkodzić go, bo pomimo swojej większej twardości od zwykłego styropianu, jest
on jednak bardziej podatny na uszkodzenia, które negatywnie oddziałują na jego
właściwości hydroizolacyjne. Trzeba o tym pamiętać, tak samo jak o tym, że może
on być zakołkowany tylko powyżej warstwy ziemi, którą będzie przysypany,
inaczej wilgoć przeniknie do fundamentu.
I następny etap za nami. Na zdjęciu w scenerii niczym z
horroru, widać efekt kolejnych dni pracy ekipy budowlanej. Zdjęcie oczywiście
ze zbioru fotograficznego taty, bo gdzieżby nam przyszło do głowy, żeby robić zdjęcia
w trakcie budowy.
Nie zazdroszczę budowy :) Za to efekt końcowy pewnie będzie powalał :)
OdpowiedzUsuńFaktyczni, budowa domu to trudny czas, ale później cieszy mieszkanie na swoim :)
UsuńBudowa domu to ogromne przedsięwzięcie i wymaga wiele zaangażowania i cierpliwości :) Ale dla końcowego efektu naprawdę warto :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ja już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła urządzać dom :)
UsuńZycze Ci aby kolejne etapy budowy poszły już gładko.
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam taką nadzieję, że będzie już tylko lepiej :)
Usuń