sobota, 15 października 2016

Mamy projekt. I co dalej?


Po kilku dniach od zamówienia projektu budowlanego staliśmy się właścicielami uroczej teczuszki (na zdjęciu), zwierającej cztery egzemplarze projektu i plik ulotek, poradników i ofert dotyczących wszystkiego, co tylko można „wcisnąć” inwestorowi, żeby wyciągnąć trochę (czasem nawet bardzo dużo) kasy z jego kieszeni. 



Od tego momentu zaczęły się intensywne konsultacje nad tym, co w projekcie zmienić. Jesteśmy z mężem zwolennikami wszelkich rozwiązań eko- i termo-, dlatego mieliśmy kilka typów. Chcieliśmy zlikwidować obie jaskółki (czy jak kto woli lukarny) i wykusz, a wraz z nimi wszystkie trzy balkony. Powód tego był dość prosty – oszczędności i zwiększenie termoizolacyjności domu, bo niestety na tych wszystkich „ozdobnikach” tworzą się mostki termiczne. Dlatego właśnie domy energooszczędne i pasywne to takie klasyczne stodoły, tyle że z oknami i przeważnie ładnie wyglądające, bo w tym przypadku, jak to mawiają, „na biednego nie trafiło”, raczej ;) I oczywiście trzeba było zaprojektować drugie, boczne wejście od strony klatki schodowej, a tę znowu oddzielić od holu ścianą, z drzwiami rzecz jasna, żeby do kotłowni był dostęp, bo raczej nikt by nie biegał drugim wejściem.


W międzyczasie załatwialiśmy z urzędu gminy dokumenty, które były niezbędne do przedłożenia w starostwie powiatowym, by wydano nam pozwolenie na budowę. Do tych dokumentów należy: decyzja o odrolnieniu gruntu (w naszym przypadku była to formalność, bo gleba ma klasę IV), wypis z rejestru gruntów, mapa ewidencyjna oraz wypis i wyrys z planu zagospodarowania przestrzennego. O dziwo wizyta w urzędzie gminy zakończyła się załatwieniem wszystkiego od ręki, poza decyzją o odrolnieniu, na którą czekaliśmy około tygodnia. Konieczne było także sporządzenie przez geodetę mapy do celów projektowych, na której dokonana została adaptacja budynku. 





Plan zagospodarowania przestrzennego gminy, to dla inwestora magiczne słowo, bo od niego zależy w ogóle, jaki projekt możemy wybrać. Określa on na przykład maksymalną wysokość budynku i długość elewacji czy niedozwolony kolor pokrycia dachowego i elewacji. Przeważnie ma kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt stron, ale spokojnie, nie trzeba tego dokładnie czytać, bo aspekty nas dotyczące zostają podkreślone, a przynajmniej nam podkreślono. Warto się z nim zapoznać przed wyborem projektu. My tego nie zrobiliśmy, ale projekt okazał się pasujący. Nie wszystkie gminy mają jednak plan zagospodarowania przestrzennego i wtedy trzeba wystąpić o warunki zabudowy, a te, jak wiem z doświadczenia swoich znajomych, mogą przysporzyć wiele kłopotów, więc lepiej mieć je przed projektem i ten dopiero dopasowywać do WZ.          

10 komentarzy :

  1. Teraz podobno takie stodoły wchodzą w modę, ale prawda jest taka, że każdy dom, ładnie wykonany ma swój urok, dlatego lepiej kierować się własnymi preferencjami. Ciekaw jestem jak zakończyły się konsultacje nad projektem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś powinnam napisać, do jakich doszliśmy ustaleń ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czy warto likwidować wszystkie balkony... Dla oszczędności na ogrzewaniu pewnie tak. Ja mam w domu duży taras i faktycznie salon pod nim jest wychłodzony odrobinę, ale... te grille na tarasie(czasem w zimie), poranna herbata, wylegiwanie się na leżaczku i mnóstwo kwiatków doniczkowych w lecie i rośliny zimozielone w zimie... Nie chcę z tego rezygnować nawet kosztem większych rachunków za ogrzewanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego z 3 balkonów zlikwidowaliśmy tylko 1. A taras ziemny będziemy mieć o powierzchni 30m2, do tego ponad 1000m2 ogrodu, więc miejsca na grillowanie nam nie zabraknie.

      Usuń
  4. Pamiętam jak uciążliwe były te wszystkie prace nad projektem ,ciągłe poprawki itp. Na szczęście dom już stoi:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, to chyba najbardziej uciążliwy element budowy domu, bo jednak nie da się przesunąć okna czy ściany, gdy zaprojektuje się je w nieodpowiednim miejscu, tylko trzeba z tym żyć do końca ;) Znacznie lepiej jest urządzać wnętrze, bo tam nawet płytki łatwiej skuć, gdy się znudzą, niż przesuwać ścianę ;)

      Usuń
  5. Widać, że ta budowa daje Wam wiele radości ;) Posty blogowe pokazują, że nie jest to jakaś tam inwestycja typu "budujemy dom, będzie super", lecz coś, co daje Wam satysfakcję tak silną, że się nią dzielicie. I bardzo dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, budowa domu daje dużo radości. Ale też często towarzyszy temu stres, zwłaszcza jeśli pojawiają się problemy w załatwieniu formalności, a te niestety rzadkie nie są. I przede wszystkim, budowie domu towarzyszy wiele rozterek, bo trzeba pogodzić jakość, funkcjonalność, ładny wygląd i w miarę przystępną cenę dosłownie wszystkiego, a to łatwe nie jest. Prawdziwa radość będzie dopiero, gdy wreszcie zamieszkamy na swoim! :)

      Usuń
  6. Szkoda ze likwidujecie wszystkie balkony i wykusze. Nadają one uroku. Rozumiem jednak decyzję o oszczednosciach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zlikwidowaliśmy tylko jeden balkon, a wykusz został ;)

      Usuń