Łazienka na finiszu
Bardzo długo zajęło mi zebranie się do napisania tego wpisu, bo nie było czasu. Urządzanie domu szło pełną parą, co zresztą widzieliście na Facebooku, bo od czasu do czasu zamieściłam jakieś zdjęcie. Dziś przyszedł czas, żeby pochwalić się już gotową łazienką. Tak, tą żółtą, której kolor mało komu odpowiada, ale podkreślam, to moja łazienka i ten kolor jest dla mnie rewelacyjny. W moim domu nie może być szaro-buro i ponuro, taki po prostu mam gust, który nie zmienia się pod wpływem panującej mody ;)
O wyposażeniu łazienki już kiedyś pisałam, więc nie będę się zgłębiać ponownie w ten temat. Jedynie szafka pod umywalkę długo pozostawała niewiadomą, bo nie mogliśmy się zdecydować na kolor. Ostatecznie wybór padł na czarny mat. Daje ona kontrast dla bieli i żółci, która zagościła w naszej łazience oraz komponuje się z czarnymi listwami szklanymi i dekorem. Kiedy snułam na blogu przemyślenia o czarnej szafce, pojawiały się komentarze, że będzie na niej widać zacieki od wody. Mogę teraz to zdementować, nie ma zacieków na czarnej szafce, bo wystarczy przetrzeć ją, gdy się pochlapie. Nawet jakby była biała, to będą widoczne na niej zacieki po niewytartej wodzie. Cóż, jak się chce mieć ładnie i czysto, trzeba czasem wyruszyć ze ścierką na sprzątanie domu ;) Trzeba jedynie uważać, żeby nie pobrudzić jej kremem lub innym tłustym kosmetykiem, bo ciężko go zmyć później. O wiele łatwiej zmywa się takie plamy z szafek na wysoki połysk.
Użytkując swoją łazienkę mogę już stwierdzić, czego bym nie zrobiła w przyszłości, a co było dla mnie strzałem w dziesiątkę. Biała podłoga to jednak jest porażka. Widać na niej każdy kurz i włosy, których po czesaniu jest pełno. Nadmieniam, że jestem blondynką i moje blond włosy, które leżą na podłodze, są widokiem nie do zniesienia. A wydawałoby się, że blond włosów nie będzie aż tak widać. W efekcie trzeba ciągle biegać z miotłą (nie mam jeszcze odkurzacza, który będzie dla mnie wybawieniem). Do tego białe fugi, które bardzo się brudzą. Podejrzewam, że po maksymalnie 6 miesiącach zmienią kolor na szary. W łazience na poddaszu zrezygnuję z białej podłogi.
Przezroczysta kabina prysznicowa prezentuje się rewelacyjnie i chociaż muszę ją wycierać po każdej kąpieli (tak jestem do tego stopnia pedantyczna, że nie mogę czekać aż woda odparuje), to nie zamieniłabym jej na mleczną, matową czy jak ona się zwie. I wiecie co, nawet nie przeszkadza mi wchodzenie do wysokiego brodzika, kiedy chcę się umyć. Wiele osób odradzało nam prysznic z wysokim brodzikiem, bo trudno do niego wejść. A tu proszę, da się wejść bez większych problemów. Powiem więcej, wchodzi się do niego o wiele łatwiej niż do wanny, która z reguły jest wyższa od brodzika prysznicowego. A jak będę stara, to sobie wymienię prysznic, żebym nie musiała wchodzić do wysokiego brodzika ;)